Interpelacja do ministra zdrowia
w sprawie dysproporcji w zarobkach lekarzy i pozostałego personelu medycznego
Wszyscy odczuwamy boleśnie – w sensie dosłownym, powtarzające się na przestrzeni kilku ostatnich lat protesty służby zdrowia. Postulaty płacowe lekarzy zwykle zostają spełnione, w którymś momencie. Inaczej sprawa ma się ze średnim personelem medycznym, który ciągle jest pomijany przy podnoszeniu płac w tym sektorze.
To, co przed reformą było wystarczająco widoczne, a mianowicie dysproporcja w zarobkach lekarzy i personelu pomocniczego, to po szeregu nieudanych eksperymentów z Kasami Chorych i Narodowym Funduszem Zdrowia, molochami administracyjnymi, które marnotrawią środki im powierzone, stało się wręcz sytuacją nieprawdopodobną.
Zarobki pielęgniarek są niejednokrotnie kilka, a nawet kilkanaście razy niższe niż lekarzy. Dodatkowo nakłada się na nie ciągłą presję na podnoszenie kwalifikacji przez konieczność uzyskania licencjatu, bo skandaliczne zapisy w traktacie akcesyjnym zablokują polskim pielęgniarkom po 2010 r. prawo do pracy poza granicami kraju, co odbierze im kolejny atut w walce o swoje prawa.
Niestety realia wyglądają tak, że z pensji 1500 zł, jak ma to miejsce w publicznych zakładach opieki zdrowotnej nie ma nawet możliwości doszkolenia się przez uzyskanie wykształcenia wyższego. Poza tym pielęgniarka, która legitymuje się wyższym wykształceniem, wcale nie może liczyć na dużo wyższe zarobki, więc młode i mobilne kobiety zaraz po studiach natychmiast wyjeżdżają z kraju, który nie daje im szansy na pracę przy łóżku polskiego pacjenta.
Pytanie: Kiedy rząd zamierza zająć się problemem rosnących dysproporcji w zarobkach między lekarzami, a pozostałym personelem medycznym oraz czy nie należałoby wprowadzić jakiegoś maksymalnego wskaźnika tych różnic?
Z poważaniem
Poseł Marek Polak
Andrychów, dnia 14 marca 2008 r.
Zobacz także:
Od stycznia pensje lekarzy poszły w górę o sto procent, pielęgniarek – o 7,5.