Pielęgniarki odliczają do emerytury
Coraz więcej pielęgniarek piszę w komentarzach pod naszymi artykułami, że nie mogą doczekać się upragnionej emerytury. Większość z nich podkreśla, że czują się zmęczone, niedocenione, czy wypalone zawodowo. Poniżej przytaczamy kilka wypowiedzi.
Jak ja się cieszę, że odchodzę na emeryturę po 42 latach pracy. To co teraz się wyprawia, to woła o pomstę do nieba. Przepracowałam 42 lata, nie mam sobie nic do zarzucenia, zawsze wykonywałam swoje obowiązki najlepiej jak potrafiłam. Po tylu latach okazuje się, że właściwie to nic nie umiem, do niczego się nie nadaje. Przykre to jest czuję się jakby mi ktoś napluł w twarz. Dlatego odchodzę
pielęgniarka
Inna z pielęgniarki również pisały podobnie…
- I tak odczuwają wszystkie pielęgniarki przechodzące na emeryturę. Nawet ręki nie podadzą. Zrobiłaś swoje, dziękujemy. Przykre to że 40 lat ciężkiej zmianowej pracy dla obecnych pielęgniarek z tytułami nic nie znaczy.
- Czekam z utęsknieniem na emeryturę, ani jednego dnia dłużej.
Z kolei poniżej historia pielęgniarki oddziałowej.
Ja byłam 33 lata pielęgniarką oddziałową, poszłam w 2004 r na wcześniejszą emeryturę, bo jak miałam nad sobą trójwładzę: dyrektor, naczelna pielęgniarka i ordynator i każdy miał inną wersję na zarządzanie, stwierdziłam, że pomimo mojego wykształcenia i braku uwag do mojej pracy czułam się jak chomik na karuzeli. Jedyną satysfakcją był dla mnie fakt, że trójwładza prosiła, abym nie odchodziła. Odpoczęłam 2 lata, po czym wzięłam się za to co zawsze kochałam, czyli medycynę naturalną, mam działalność, jestem sama sobie panią, bez użerania się z ludźmi. Zawsze trzeba mieć plany awaryjne A, B i C. Pod koniec mojego „panowania” przymierzałam się do założenia firmy sprzątającej spośród moich salowych (były chętne), ale wersja. którą wybrałam ostatecznie wygrała i ja też. Trzeba mieć marzenia i plany i dążyć uparcie, choć nie zawsze szybko działać.