Oświadczenie skierowane do minister zdrowia Ewy Kopacz oraz do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jacka Paszkiewicza
Zwróciły się do mnie z prośbą o interwencję pielęgniarki środowiskowo-rodzinne z województwa pomorskiego. Na terenie tego województwa, podobnie jak na terenie całego kraju, działają nieliczne, ale prężne niepubliczne ZOZ pielęgniarek środowiskowo-rodzinnych, które w nowoczesny sposób, zgodnie z przyjętymi rozwiązaniami organizacyjnymi POZ w Polsce, podjęły samodzielną działalność i partnerską współpracę z lekarzami rodzinnymi, roztaczając opiekę nad ludnością w miejscu jej zamieszkania.
Zgodnie z przyjętymi standardami europejskimi i polskimi pielęgniarki środowiskowo-rodzinne pracują przede wszystkim w domu pacjenta/klienta, część zadań wykonują w lokalu ZOZ, gdzie realizują szeroki zakres świadczeń pielęgniarskich, poczynając od świadczeń diagnostycznych, pielęgnacyjnych poprzez świadczenia lecznicze, rehabilitacyjne, a kończąc na świadczeniach profilaktycznych. Samodzielność zdopingowała je do podnoszenia kwalifikacji, spowodowała wzrost poczucia odpowiedzialności, a także wzrost satysfakcji z pracy i zadowolenie pacjentów.
Okazuje się jednak, że kolejne propozycje kontraktów zwierają zmiany katalogu świadczeń, z których najbardziej zadziwiające i niebezpieczne dla systemowej opieki środowiskowej jest zaniżanie z roku na rok lub wręcz eliminowanie działań w zakresie profilaktyki. W ten sposób sprowadza się rolę pielęgniarki do wykonywania zadań pielęgnacyjnych, iniekcji, drobnych zabiegów oraz patronaży.
Tak wąskie widzenie przez NFZ praktyki pielęgniarki środowiskowo-rodzinnej rodzi u niektórych lekarzy rodzinnych chęć, by wciągnąć zadania pielęgniarki do kontraktu lekarskiego i znacznie zmniejszyć opiekę środowiskową, bowiem czas zatrudnianych u lekarza rodzinnego pielęgniarek jest wówczas w większej części wykorzystywany do wewnętrznej pracy w przychodni, gabinecie zabiegowym, rejestracji itp., którą to pracę powinny spełniać pielęgniarki praktyki. Takie nastawienie uwidacznia się również w zmienionym nazewnictwie kontraktu, to znaczy wprowadzeniu nazwy: pielęgniarka POZ, zamiast nazw: pielęgniarka środowiskowo-rodzinna i pielęgniarka praktyki. Dzięki temu podziałowi do 2004 r. wyraźnie były wyodrębnione kompetencje i wymogi kwalifikacyjne.
Kolejnym problemem sygnalizowanym przez pielęgniarki środowiskowo-rodzinne są częste zmiany druków wyborów, co powoduje, że przy tej okazji dochodzi do przejmowania pacjentów przez lekarzy rodzinnych, którzy często mają świadomość, że zapis do lekarza jest równocześnie zapisem do pielęgniarki środowiskowej. W świecie konkurencji ta informacja nie zawsze jest pacjentowi przekazywana, często jest tak, że pacjent niedokładnie wie, co podpisuje, a lekarzowi się nie odmawia. Tłumaczenie NFZ, że ostatni wzór deklaracji wyboru został opracowany na prośbę lekarzy, aby ograniczyć liczbę dokumentów, ukazuje, że w tak ważnej kwestii nie konsultowano się ze środowiskiem pielęgniarskim.
Jako upokarzającą traktują pielęgniarki konieczność potwierdzania podpisem każdej wykonanej usługi, co podważa zaufanie pacjentów. Wszak od lekarza ani od opiekunki społecznej, sprawującej opiekę nad podopiecznym, tego się nie wymaga.
Także wprowadzona ostatnio sprawozdawczość, zgodnie z którą wykazuje się jedynie liczbę wizyt patronażowych, pozostałych wizyt domowych i zrealizowanych w gabinecie zabiegowym, ukazuje, jak znacznie okrojony obraz kompetencji przyjmuje NFZ. Wiedząc to, łatwo już można antycypować dalszy regres pielęgniarstwa środowiskowo-rodzinnego.
Na prośbę zainteresowanych pielęgniarek zwracam się z wnioskiem o przeanalizowanie warunków kontraktów pielęgniarek środowiskowo-rodzinnych w aspekcie doskonalenia warunków sprawowania opieki w ramach tego ważnego segmentu opieki zdrowotnej, tak by nie marnować potencjału dobrze wykwalifikowanych i samodzielnych pielęgniarek środowiskowo-rodzinnych.
Z poważaniem
Janina Fetlińska
senator RP