Darmowy kurs niemieckiego i bezpłatny urlop na pracę za granicą. Tak dyrektor Zawodzia chce zatrzymać uciekające pielęgniarki.
W szpitalach miejskich jedna z zagranicznych firm rekrutacyjnych zorganizowała kurs niemieckiego. Jego ukończenie gwarantuje pracę w Niemczech. Przystąpiło do niego 20 z 400 pracujących w szpitalu pielęgniarek. W lipcu skończą naukę i wyjadą opiekować się starszymi ludźmi. Mają zapewnione mieszkanie i wyżywienie w domach podopiecznych, na czysto zarobią ok. 3 tys. zł miesięcznie.
Krystyna Przewieźlik, pielęgniarka naczelna z Zawodzia, mówi, że ponad połowa jej podwładnych szkoli się na różnych kursach: językowych, specjalizacyjnych, na studiach. – Nie mam złudzeń, większość z nich robi to, by wyjechać – mówi.
Dyrektor Zawodzia Grzegorz Sztolcman nie widzi w wyjazdach zagrożenia dla szpitala. – Mamy porozumienie, że wezmą bezpłatne urlopy, dorobią i wrócą. W ten sposób nie stracę doświadczonych pielęgniarek, umocnię w nich przywiązanie do naszego szpitala. W razie poważnych problemów możemy tymczasowo zatrudnić stażystki – mówi dyrektor Sztolcman.
Jedną z osób, które wyjadą do Niemiec, jest Grażyna Kurek: – Nie interesuje mnie stały wyjazd, trudno rozstać się z rodziną. Tu mam doskonałą szansę, by poprawić budżet i wrócić.
Pielęgniarki ze szpitali wojewódzkich nie mają takiej możliwości. – Słyszałem o pracy i kursach językowych, ale nie wpuszczam takich form do szpitala. Zachęcanie pracownic do wyjazdów byłoby działaniem na szkodę placówki – mówi Janusz Adamkiewicz, dyrektor Tysiąclecia, z którego w ostatnim roku do pracy za granicą wyjechało osiem pań.
Podobnie jest na Parkitce. – Kto chce pracować na Zachodzie, musi się zwolnić – mówi dyrektor Henryk Kromołowski.
Więc pielęgniarki odchodzą. – Właśnie znalazłam pracę we Włoszech jako pomoc pielęgniarska. Po roku dostanę samodzielne stanowisko. Na początek tysiąc euro miesięcznie, pięć razy więcej niż w Polsce. Ani przez chwilę nie żałowałam decyzji – mówi 30-letnia Agnieszka Machura, która wyjechała z Polski przed miesiącem.
Dyrektorzy szpitali twierdzą, że na razie nie brakuje im pielęgniarek, ale od 10 lat nie ma już liceów pielęgniarskich, kształcić można się tylko na studiach. – Najdalej za kilka lat będzie nam brakować sióstr. Musimy zacząć o nie dbać – mówią.
Chcą wyjechać
Żeby pracować na Zachodzie, pielęgniarki muszą mieć zaświadczenie o prawie do wykonywania zawodu, które wydają Izby Pielęgniarek i Położnych. W 2004 r. częstochowska izba wydała je dla 32 osób, w 2005 r. – 110, w tym roku do środy – 36. W całej Częstochowie jest około 4,5 tysiąca pielęgniarek i położnych.
źródło informacji: Gazeta wyborcza