Pielęgniarki a sprawa  L4.

3 Mins read
AktualnościPraktyka zawodowa
Pielęgniarki a sprawa  L4.

Część pielęgniarek zwyczajnie boi się L4…

Publikujemy jedną z wypowiedzi czytelnika Ogólnopolskiego Portalu Pielęgniarek i Położnych. Zachęcamy do refleksji nad poruszanym zagadnieniem… Pod artykułem sonda pt. Czy zgadzasz się z tezami postawionymi w powyższej wypowiedzi?

Zatem oddajmy głos czytelniczce… 

Pielęgniarki często same sobie szkodzą. Chore, kaszlące, z bólem nie do wytrzymania czy rozwalonym kręgosłupem, zamiast pójść na L4, idą do pracy. I to nie z jakiegoś powołania, tylko dlatego, że pieniądze są ważniejsze niż własne zdrowie. Wiele z nich ciśnie na dwóch czy nawet trzech etatach, jakby życie polegało tylko na zarabianiu pieniędzy. A konsekwencje? Prędzej czy później zapłacą za to własnym zdrowiem albo nawet życiem. 

Jest też bardzo dużo leciwych pielęgniarek, które już dawno powinny odejść z zawodu, bo się nie nadają do tej pracy. Zamiast iść na emeryturę przychodzą na dyżury, pomimo tego, że już nie mają sił, aby pracować. Nie ukrywajmy, ale często trzeba pracować i za nie. To jest jedna strona medalu. Druga jest taka, że pielęgniarki często boją się L4, bo oddziałowa krzywo spojrzy albo koleżanki rzucą swoje jadowite komentarze. 

Niestety, ale wiele pielęgniarek jest takich, że swoim zachowaniem stworzyły wyjątkowo patologiczne środowisko. Zamiast pomagać sobie wzajemnie, to jeszcze wbija szpilę. Najgorsze, że nikt nie mówi o sednie problemu. Kłopoty w pracy nie wynikają z tego, że ktoś wypadnie z grafiku, tylko z tego, że oddziałowe specjalnie „żyłują” ilość ludzi w obsadzie. Zamiast zaplanować zespół tak, żeby dało się funkcjonować nawet przy kilku nieobecnościach, wolą oszczędzać i udawać, że wszystko gra. A potem pozostali muszą zapieprzać ponad swoje siły, żeby oddział się nie posypał.

Do tego dochodzi ta wieczna zawiść między samymi pielęgniarkami.

 Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie wiedział lepiej, czy koleżanka naprawdę jest chora, czy tylko symuluje. Obgadywanie za plecami i zero solidarności. I w tym całym bajzlu właśnie tak wygląda rzeczywistość. Zamiast zdrowych, rozsądnych ludzi, mamy pielęgniarki zmęczone, schorowane i przybite psychicznie. Izby też zbierają od nas kokosy, a przez te wszystkie lata nie potrafiły wywalczyć nawet urlopów zdrowotnych. 

Kiedy wreszcie zmądrzejemy i zaczniemy rozsądnie myśleć o sobie i swoim zdrowiu? 

Oddziałowe niech zadbają o taką ilość personelu, aby poradzić sobie z grafikiem w trudnych sytuacjach. Przykro, że nie potrafimy być lojalne i uczciwe wobec siebie. Wredne koleżanki niech się wreszcie ogarną, bo je też kiedyś dopadnie jakaś choroba. Jeśli nie zmienimy tego, to dalej chore, kaszlące pielęgniarki będą przychodziły do pracy z gorączką i zarażały swoje koleżanki i pacjentów. Doszło do takiej patologii, że większość pielęgniarek boi się wziąć urlopu na żądanie, żeby nie zdenerwować szanownej oddziałowej. Jest też tak, że mamy poczucie, że gdy wypadniemy z grafiku to koleżanka, która zostanie na dyżurze sama, będzie pracowała ponad siły. Bo przecież oddziałowa nie pomyśli, że w takiej sytuacji (skoro nie zapewniła odpowiedniej liczby personelu) powinna wziąć się do roboty i pomóc na oddziale. Lepiej stworzyć chorą sytuację, że pielęgniarki wolą chodzić w takim stanie do pracy niż iść na L4.

Część pielęgniarek zwyczajnie boi się L4, bo oddziałowa zrobi awanturę albo koleżanki obsmarują za plecami. I tu wychodzi cała prawda o tym środowisku. 

Gdzie te dobre, pełne empatii kobiety, które wybrały zawód pielęgniarki? Zamiast pozytywnych zachowań jest jad i zawiść. Do tego dochodzą haniebne zachowania niektórych pielęgniarek. Język ostrzejszy niż skalpel, wieczne obgadywanie, podkopywanie koleżanek i święte przekonanie, że „one wiedzą najlepiej”. Brak lojalności, brak solidarności, za to pełno jadu i złośliwości. Za dużo jest wśród nas „wybitnych specjalistek”, które nie radzą sobie z własnym życiem, ale wiedzą jak inni mają żyć czy leczyć się. Dzięki takim jak one nie chce się chodzić do pracy. Trudno pracować z tak podłymi ludźmi.

Trzeba to wprost powiedzieć, problemy na oddziałach nie wynikają z tego, że ktoś zachoruje i wypadnie z grafiku. To efekt tego, że oddziałowe za wszelką cenę ograniczają liczbę personelu, żeby zaoszczędzić, zamiast zapewnić normalne warunki pracy. A potem te same oddziałowe rozkładają ręce i zwalają winę na pielęgniarki, które poszły na L4. Efekt? Pozostali harują ponad siły, oddział się ledwo trzyma, a atmosfera gęsta od jadu i wzajemnych pretensji. Tak właśnie wygląda rzeczywistość w naszym zawodzie.

źrodło: facebook.com/PortalPielegniarekiPoloznych

Czy zgadzasz się z tezami postawionymi w powyższej wypowiedzi?
Komentarze

Oceń artykuł

Średnia ocen: 4.4 / 5. Ilość głosów: 7

Bądź pierwszym, który oceni wpis

8966 posts

About author

Czynny zawodowo specjalista w dziedzinie pielęgniarstwa anestezjologicznego i intensywnej terapii. Były członek Okręgowej i Naczelnej Izby oraz delegat na Zjazd Krajowy samorządu zawodowego. Założyciel Ogólnopolskiego Portalu oraz Gazety Pielęgniarek i Położnych.
Articles
Related posts
Aktualności

Studentka na kierunku pielęgniarstwo prosi pielęgniarki o wypełnienie ankiety.

1 Mins read
Badanie wśród pielęgniarek Ogólnopolski Portal Pielęgniarek i Położnych chętnie angażuje się w pomoc dotyczącą pozyskiwania informacji do ankiet w ramach projektów badawczych,…
AktualnościSzkolenia pielęgniarek i położnych

Izba pielęgniarek – musieliśmy zatrudnić bardzo dużą rzeszę ludzi.

2 Mins read
Działacz izby pielęgniarek – „mamy osoby administracyjne, menedżerów, kontrolerów”.  Publikujemy kolejny fragment wywiadu z byłym skarbnikiem naczelnej izby pielęgniarek i położnych. Wywiad…
Aktualności

Kiedy następny skok rozwojowy? Sprawdź, kiedy pojawią się nowe umiejętności malucha

5 Mins read
Kalendarz skoków rozwojowych stanowi przydatne narzędzie dla rodziców. Przygotowuje na nadchodzące zmiany i pomaga zrozumieć zachowanie malucha. Każdy skok oznacza nowe umiejętności…
Komentarze