Monika Jaremko-Siarska 11-06-2006, ostatnia aktualizacja 11-06-2006 20:18 Portal Gazeta Wyborcza
Śledztwo w tej sprawie toczyło się od października. Doniesienie do prokuratury złożyło pięć zdesperowanych pielęgniarek (na 15 pracujących na oddziale): zarzuciły przełożonej, iż co najmniej od trzech lat je szykanuje, a codzienną pracę zamieniła w wojskowy dryl. Lista zarzutów była długa: ignorowanie pytań o pomoc chorym, grubiańskie bądź uszczypliwe uwagi, szykanowanie za pisanie skarg do dyrekcji, stałe wydawanie rozkazów: 'natychmiast do mnie, nie dyskutuj, nie przerywaj, milcz’, obrzucanie pielęgniarek (często w obecności pacjentów) epitetami: 'głupie, niedouczone, nieprofesjonalne’, straszenie zwolnieniami lub przeniesieniem na inny oddział, zmuszanie pielęgniarek, by przywoziły oddziałową do pracy i odwoziły do domu, zakaz jakichkolwiek zamian dyżurów.
– Niejedna z nas na myśl o wyjściu na 12-godzinny dyżur czuła się chora, były bóle brzucha, wymioty, trzęsły nam się ręce. Tymczasem praca na naszym oddziale wymaga spokoju, opanowania. To bardzo trudny oddział, wielu chorych tu umiera – opowiadały zdesperowane pielęgniarki. Pod pismem do redakcji 'Gazety’ podpisało się dziesięć z nich, pod doniesieniem do prokuratury – pięć.
Oskarżana przełożona nie przyznawała się do łamania prawa. W rozmowie z 'Gazetą’ stwierdziła, że wymagała jedynie wysokiej jakości pracy, a oskarżenia są jedynie zemstą leniwych podwładnych.
Do kwietnia prokuratorzy zebrali większość materiału dowodowego w tej sprawie. Sporą trudność mieli z przesłuchaniem pielęgniarki, która – nie mogąc znieść złego traktowania – odeszła z pracy w szpitalu. Nie mogła znaleźć etatu w innej placówce, więc wyjechała do Anglii. Ponieważ jest kluczowym świadkiem, prokuratura czekała z jej przesłuchaniem, aż kobieta przyjedzie do Polski na Wielkanoc.
– Teraz śledztwo dobiega końca. Podejrzana ma postawiony zarzut mobbingu, czyli uporczywego dręczenia podwładnych. Nie przyznaje się do winy. Obecnie trwa analiza materiału, prawdopodobnie za kilka dni powstanie akt oskarżenia – mówi Romuald Basiński, rzecznik częstochowskich Prokuratur.
Pielęgniarki nie kryją satysfakcji. – Choć żadna z nas już tam nie pracuje, bo odeszłyśmy z oddziału bądź w ogóle ze szpitala, to cieszymy się, iż prokurator stanął po naszej stronie. Wygrałyśmy z Goliatem. Ja zamierzam zostać oskarżycielem posiłkowym w procesie – mówi Agnieszka, jedna z pokrzywdzonych sióstr.
Za mobbing grozi do dwóch lat więzienia.
źrodło informacji: www.gazeta.pl